Genialna analogia: „Przypomina to sytuację, gdy pod dom podchodzi grupa bandziorów, a w środku rodzina – zamiast obstawić okna i drzwi, sięgnąć po broń i przywitać intruzów deszczem ołowiu – siada przy stole i deliberuje, czy może poczęstować ich herbatą czy lepiej kawą. I ile wsypać cukru. Za moment matka zostanie zgwałcona, ojcu rozłupią głowę siekierą, a dzieci spalą żywcem w drewutni, ale rodzince idealistów wciąż się zdaje, że przecież z napastnikami jakoś uda się porozumieć. No, w ostateczności można spróbować zamknąć drzwi na klucz – przecież nikt nie będzie ich po chamsku wyłamywać.”