Dziś 236 osłów zrobiło wielką krzywdę wszystkim, myśląc, że robią dobrze.
iestety, sami farmaceuci lobbowali za tym rozwiązaniem, plotąc sznur na swoje firmy.
Każdy kto ma odrobinę oleju w głowie potrafi wyobrazić sobie złe strony tych rozwiązań, bo oczywiście na pierwszy rzut oka farmaceuci powinni otwierać szampana.
Przy czym od razu zastrzegam, nie umiałem znaleźć treści uchwalonych zmian, opieram się na doniesieniach prasowych:
Po pierwsze – farmaceuci będą musieli pracować do śmierci. Bo jeśli mgr farmacji będzie prowadził aptekę jako osoba prowadząca działalność gospodarczą, to nie będzie mogła jej sprzedać, odstąpić ani w inny sposób zbyć. Nieważne czy pieniądze mogłyby uratować dziecko farmaceuty, albo jego samego – to się nie liczy. Po prostu musi mieć aptekę do śmierci, albo ją zlikwidować (i zutylizować magazyn wart średnio 200.000 zł). Dlaczego do śmierci? Bo po śmierci spadkobiercy będą mogli w ciągu 3 miesięcy sprzedać aptekę.
Po drugie – no dobrze, przynajmniej spadkobiercy będą mogli sprzedać! Jasne. Aptekarz umiera i rzucają się hieny na jego majątek. Rodzina zamiast przeżywać żałobę, musi się skupić na aptece, bo zegar tyka!. Średnio ogarnięty negocjator poczeka do drugiej połowy 3 miesiąca i będzie kręcił nosem na cenę. aż w końcu w ostatnim dniu powie – połowa, albo nie biorę. I co zrobi biedny spadkobierca? Odda za bezcen, bo nazajutrz nie dostanie NIC!
Po trzecie – dziś farmaceuta albo jest osobą fizyczną albo jest w spółce jawnej (rzadko z innym farmaceutą). Do wczoraj dało się każdą z tych form przekształcić w inną (długo i mozolnie – ale się dało). Od dziś nie da się przekształcić osoby fizycznej w spółkę jawną. Po prostu NIE DA SIĘ (czemu? – za chwilę). Nieco lepiej mają się CI co już mają spółkę – biorą farmaceutę do spółki, wypieprzają pozostałych wspólników i jest dobrze – mogą brać jeszcze 3 apteki. No ale charakter spółki jawnej jest taki, że ja bym byle kogo do spółki jawnej nie brał (mówiły jaskółki, że najgorsze są spółki). Spółki jawne są dla rodzin, dla małżeństw, dla bardzo, bardzo dobrych przyjaciół. A co się dzieje jak się bardzo dobrzy przyjaciele pokłócą? to jeden wychodzi ze spółki jawnej i wtedy bam – spółka przestaje istnieć (bo tak spółki jawne mają). Trzeba zawczasu szukać farmaceuty na „przechowanie”.
Po czwarte – „ejże narzekasz, że firmy popadają, otworzą sobie nowe apteki” – a guzik prawda! Nie otworzą, bo na 3000 mieszkańców ma być jedna apteka. Dziś w większości miast i gmin jest więcej aptek niż liczba mieszkańców/3000. Oznacza to, że jak farmaceuta aptekę zamknie, to już nie otworzy w tym miejscu nowej pod nową marką. Czyli jak umrze wspólnik spółki jawnej, to aptekarz jest głęboko, oj głęboko w tym co myślę, a wy wiecie. Dlatego spółki jawne robi się minimum 3 osobowe, a zebrać 3 farmaceutów biznesowo? To już mission impossible.
Po piąte – Rację ma ZPP, że wzrosną ceny. Ceny dyktują hurtownie. Dziś są dociskane kolanem przez sieci, a małe apteki korzystają na tym, bo jak są dość dobre, to mogą wymuszać ceny „podobne” do sieciowych np. płacąc gotówką. Jak sieci przestaną dociskać i będą się bać, że stracą aptekę, to co powstrzyma hurtownie przed podniesieniem cen? Minister Zdrowia? A może Minister Finansów? Nie, nikt ich nie powstrzyma. Apteki widząc, że hurtownie podnoszą ceny też podniosą, bo marża ma to do siebie, że liczy się procent od ceny – im cena wyższa, tym i marża wyższa.
Po szóste – nic tak dobrze nie robi na jakość usług jak bat konkurencji. W tej chwili rozpocznie się wojna na wyniszczenie – jeśli będą dwie apteki blisko siebie, to warto będzie chwilowo zrobić dumping cenowy – ta której budżet nie wytrzyma – padnie. Jak padnie – to już nie wstanie – bo będzie za blisko. Domyślacie się, kto ma większy potencjał – sieci czy pojedyncze apteki. Gdybym miał 20-30 aptek, to bym sobie po kolei brał aptekę, gdzie jest wokół sporo konkurencji i zrobił „promocję” – mieszkańcy z tego rejonu płacą połowę (albo i mniej) – i czekał, aż konkurencja zdechnie. Ceny wracają do normy (albo i wyżej) a siły przenosimy na inny rejon. Jak by się jeszcze dogadali między sobą, to atak skoordynowany by miał większą siłę.
Po siódme – właściciele lokali, w których są apteki już zacierają ręce – czynsze będą szły w górę niebotyczne – bo aptekarz nie będzie mógł przenieść się obok. Your price is my price będą mówić aptekarze zaciskając zęby ze złości.
Podsumowując – Aptekarze, będziecie płakać i przeklinać dzień, kiedy ta ustawa wejdzie w życie. Chyba, że senatorowie pójdą po rozum do głowy i wywalą ją do kosza (albo przynajmniej poprawią)
P.S. W czym polega problem z przekształceniem? Przecież powinno tak być, że jest powiedzmy ojciec farmaceuta prowadzi firmę, syn czy córka się szkoli na farmaceutę, po czym pracują razem i ojciec się wycofuje. Bardzo rozsądne, tyle że niezwykle skomplikowane wczoraj, a niemożliwe od dziś. Bo osoba fizyczna nie może przekształcić się w spółkę jawną. Znaczy może, ale nie apteka. Bo takie mamy durne prawo. Więc jak się firma przekształci w spółkę jawną, to traci koncesję, a nowej nie dostanie, bo limity. Do wczoraj dało się to ominąć – przekształcało się osobę fizyczną w jednoosobową spółkę z.o.o, do tej spółki wchodziła druga osoba, a potem albo zostawała spółka z.o.o. albo przekształcała się w jawną. Zawiłe, ale wykonalne. Tyle, że cymbały zablokowały możliwość prowadzenia apteki przez osoby prawne (czyli z chwilą przekształcenia w spółkę z o.o. apteka straci koncesję a nowej już nie otrzyma). Więc niestety – Tatuś aptekarz musi być właścicielem do śmierci, a synalek musi u Taty robić, czekając aż Ojczulek kopyta wyciągnie. Piękna perspektywa.
Jak zwykle – jak urzędnicy robią coś dla naszego dobra, to należy to dobro jak najgłębiej schować, bo nam wszystko zabiorą. Populizm i Socjalizm w najczystszej postaci. Na #Wolność przyjdzie Wam poczekać, ale obiecuję, że jeśli wejdziemy do sejmu, to zrobimy wszystko, żeby tę ustawę uchylić tak szybko jak będzie to możliwe.