Dawno, dawno temu, kiedy większości z Was nie było jeszcze na świecie, na półkach w sklepach królował ocet, kolejki za cukrem, kiełbasą i masłem ciągnęły się ogonkami, nie było Carrefourów, Auchanów czy innych Reali, na 50.000 osiedlu były 4 sklepy spożywcze po 100-200 m2 powierzchni, czyli około roku 1984, Rząd – a właściwie Jedyna Słuszna Partia PZPR powołała do istnieniaZespół ds. Systemu Kontroli w Państwie.
Po szeregu konsultacji wewnętrznych i społecznych ustalono zakres działań i zmieniono nazwę na jeszcze bardziej wyrazistą –Inspekcja Robotniczo-Chłopska. Jej podstawowym zadaniem była walka z najstraszniejszą plagą ludzkości – SPEKULACJĄ, czyli tym, czym zajmuje się każdy normalny człowiek – sprzedawaniem towaru tak drogo, jak tylko konkurencja i klienci pozwolą. W owych mrocznych czasach spekulantów tropiono, a następnie piętnowano publicznie, a nawet niektórych ciągano przed sąd i skazywano.
Na szczęście, drogie dziatki, te okrutne czasy, niemalże średniowieczne, odeszły w 1989 r. w niepamięć i zapanował na chwilę dziki kapitalizm. Każdy, kto mógł, otwierał kiosk, sklepik, szczęki, pędził bladym świtem na targ, kupował najtaniej jak mógł dobra wszelakie, po czym próbował to sprzedać tak drogo, na ile wyrastająca jak grzyby po deszczu konkurencja pozwalała. O dziwo – zamiast pustych regałów pojawiły się półki z towarami w najprzeróżniejszych kolorach i smakach, krojach i fasonach, powstawały sklepy coraz większe i większe, pojawiły się markety, potem supermarkety, wybudowano pierwszy hipermarket, potem drugi, a każdy kolejny kusi swoich klientów towarami jeszcze tańszymi i jeszcze lepszymi.
Niestety – nic nie jest wieczne. Ponieważ zawsze znajdą się ludzie, którzy nigdy nie skalali się pracą (bo przecież urzędnik nie pracuje, tylko urzęduje) i nie mogą zrozumieć, że ustalanie cen pietruszki nie podlega żadnej kontroli i że sprzedawca ma prawo ustalić dowolną cenę za produkt, więc najliberalniejsza z liberalnych partia Puste Obietnice wysmażyła kolejny nowy wspaniały produkt myśli urzędniczej –Międzyresortowy Zespół do spraw Zwiększenia Przejrzystości Rynku Artykułów Rolno-Spożywczych i Poprawy Funkcjonowania Łańcucha Żywnościowego.
Minęło 26 lat i od razu widać postęp iście europejski. Jakże to PiaRowsko dobrze dobrany zestaw: zamiast Kontrola (która mogłaby się źle kojarzyć) –Zwiększenie Przejrzystości, Międzyresortowy – no jakżeby inaczej, przecież jeden resort nie może zajmować się tak fundamentalnym zagadnieniem, jak kontrola art. spożywczych, pardon zwiększenie przejrzystości rynku rolno-spożywczego. I jeszcze ta Poprawa Funkcjonowania Łańcucha Żywnościowego. Jakże siermiężnie brzmi Inspekcja Robotniczo-Chłopska…
Panie Premierze – w swoim expose obiecywał Pan Polakom cuda. Ale takich cudów tośmy się nie spodziewali!
Katowice, 7 lutego 2010
Felieton pierwotnie ukazał się na portalu Salon24.pl 13 marca 2010