Zaczyna być niewesoło.

„Związek Nauczycielstwa Polskiego zbiera podpisy pod inicjatywą obywatelską w sprawie zmiany finansowania oświaty. Żąda, aby to budżet centralny, a nie samorządy gminne, finansował przedszkola. Do tych placówek rodzice mieliby obowiązek posyłać dzieci w wieku już od drugiego roku życia!

Jeśli to prawda, to najwyższy czas przygotowywać plan B – czyli dokąd spieprzać.

W każdej dyskusji o prywatyzacji szkół używałem argumentu: ciekawe, że najważniejszej rzeczy, która zapewniła dominację człowiekowi – mowy uczymy się w domu a nie w szkole. Wygląda na to, że hydra biurokracji zaczyna wyciągać łapska w tę stronę. Dzieci do przedszkola od drugiego roku życia, oczywiście ROCZNIKOWO – czyli bobas urodzony 31 grudnia pójdzie do przedszkola w wieku rok i 9 miesięcy.

Tak się składa, że moja córcia skończy 5 lat za 3 miesiące. Ominie ją więc „przyjemność” pójścia do pierwszej klasy rok wcześniej. Niestety, moje przyszłe dzieci (jeśli dobry Pan Bóg będzie łaskaw) już w pierwszych latach życia będą musiały unikać poświęcenia na ołtarzu głupoty ludzkiej.

Moi drodzy (szczególnie przyszli rodzice) – pamiętajcie o wyrobieniu paszportu dla dziecka tak szybko jak to możliwe oraz o dbanie aby Wasz paszport był zawsze aktualny.

Mój Plan B to Nowa Zelandia. Planu C jeszcze nie opracowałem, ale chyba trzeba zacząć, bo wcale niewykluczone, że na lotnisku odbiorą mi dziecko (W Szwecji to norma).

Felieton pierwotnie ukazał się na portalu Salon24.pl 14 lipca 2010

Scroll to Top